Rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która jest zaangażowana w projekt, razem z moim partnerem. Spotkałyśmy się ostatnio i padło pytanie czy słyszałam, co stało się w tym projekcie? Ja kompletnie nie zorientowana w temacie odpowiedziałam, że nie wiem w ogóle o czym mówi i nie mam zielonego pojęcia co się stało. Koleżanka zszokowana i ze zgrozą w oczach zapytała „To o czym wy w ogóle rozmawiacie?”.
Potem jak się rozstałyśmy i przypomniałam sobie jej słowa, to odkryłam ze zdziwieniem, że w sumie, to nie obchodzi mnie to, co się w tym projekcie stało. To znaczy powiem inaczej… Oboje jesteśmy zaangażowani w mnóstwo różnych aktywności- mamy pracę, dzieci, szkołę, szkolenia i różne inne projekty i projekciki. Gdybyśmy chcieli być zorientowani na bieżąco, w tych wszystkich sprawach, to nasze spotkania polegałyby tylko i wyłącznie, na rozmowie o tym co robiliśmy jak się nie widzieliśmy. Jak mamy jakiś problem to oczywiście omawiamy go i zastanawiamy się jak możemy go rozwiązać ale jeśli wszystko się toczy swoim torem, to żadne z nas nie zagłębia się w szczegóły, szkoda nam na to czasu i energii.
Nie twierdzę, że to jest najlepszy sposób- może są pary, które wypracowały jakąś inną metodę, która im się sprawdza, jeśli tak to super, gratuluję Wam. Jednak czasem gdy przysłuchuję się rozmowom jakie prowadzą ludzie- przyjaciółki, żony z mężami, dorosłe kobiety ze swoimi matkami. Cechą charakterystyczną tych pogawędek jest niezwykłe przywiązanie do ogromnej ilości szczegółów, analizowanie, dawkowanie emocji, budowanie napięcia. Te rozmowy często przypominają próbę ponownego odtworzenia całego zajścia, ze wszystkimi emocjami włącznie. Te emocje zaczynają udzielać się rozmówcy i słuchający nawet nie zauważa, kiedy sam zaczyna czuć złość, smutek, strach czy żal. Potem odkłada słuchawkę czy odchodzi w swoją stronę i choć nie uczestniczył w całym zajściu i sprawa go tak na prawdę nie dotyczy, to czuje się jakby wchłonął jak gąbka wszystkie te emocje i napięcia. Po co to wszystko? Komu to służy? Kogo to wzmacnia? Kto na tym zyskuje? Kto na tym traci? Czy coś dobrego z tego wynika? Spróbuj sobie przypomnieć ostatnią taką rozmowę. Z pewnością spotkałaś przynajmniej raz w życiu kogoś, kto próbował przeprowadzić z tobą tego typu dialog, pamiętasz jak czułaś się po takim spotkaniu?
Rozmowa o tym, co ktoś powiedział w pracy, jakiego maila otrzymał, jaki telefon odebrał, przywoływanie emocji, które towarzyszyły tym sprawom, to zasilanie swoją energią czegoś co było i minęło. Słuchając takich historii, zaczynamy współodczuwać emocje, przeżywamy je i potem czujemy się zmęczone. Potrzebujemy czasu żeby dojść do siebie, uspokoić się. Takie spotkania i rozmowy zamiast ładować nasze baterie, rozładowują je kompletnie.
Nie oceniam tych, którzy mają potrzebę tak funkcjonować. Każdy ma prawo układać sobie życie tak, jak chce. Jednak czasem warto w tym codziennym pędzie, zrobić krok w tył i przyjrzeć się sobie. Zobaczyć ile czasu spędzacie na ładowaniu waszych relacji, a ile na wzajemnym wyczerpywaniu baterii? Jak często jesteś skupiona na przeżywaniu tego co robisz, na byciu z tym kim akurat spędzasz czas. Jak często robisz coś całą sobą? Jak siedzisz z dzieckiem i jednoczenie myślami jesteś gdzie indziej, to wcale nie jesteś z nim, tylko jesteś z tym o czym myślisz. Jak leżysz wieczorem w łóżku z partnerem i myślisz o pracy to wcale nie jesteś ze swoim partnerem tylko jesteś w pracy. Jak jesteś z koleżanką na kawie i rozmawiasz o ostatniej kłótni z mężem, to wcale nie jesteś ze swoją koleżanką znowu jesteś gdzie indziej.
Ładowanie naszych baterii odbywa się poprzez prawdziwy kontakt, poprzez bycie w tu i teraz razem, niezależnie od tego co razem robimy- rozmawiamy, tańczymy, gotujemy, gramy w tenisa czy biegamy po lesie. Jeśli dojdziesz do wniosku, że często zdarza Ci się odpływać myślami lub relacjonować innym jakieś swoje problemy znacznie częściej, niż po prostu z kimś być to dobrze! Właśnie odkryłaś coś z czego wcześniej nie zdawałaś sobie sprawy i możesz to zmienić i sprawić żeby Twoje życie było jeszcze przyjemniejsze!
Tak samo jest z relacjami. Jak chcesz zarabiać dobre pieniądze na swoim biznesie to musisz zainwestować w to sporo swojego czasu. Tylko ten czas to nie tylko bycie z kimś „ciałem” ale przede wszystkim „duchem”. Jak chcesz mieć inspirujące, budujące i rozwijające relacje to musisz się w nie zaangażować. Po prostu być. To na co kierujesz swoją uwagę czyli swoją energię to właśnie to wzmacniasz, to karmisz i hodujesz. Jeśli będąc z kimś tak na prawdę przez większość czasu wcale z nim nie jesteś to nie zasilasz, nie wzmacniasz i nie karmisz tej relacji.
Zachęcam Cię dziś do refleksji na temat Twoich relacji, zastanów się w kogo lub w co inwestujesz swój cenny czas. Czy spędzając razem czas ładujecie czy tylko rozładowujecie swoje baterie?
AHO!!!